mgły

mgły

czwartek, 27 października 2011

Reanimacja

Ciężkie, wilgotne Mgły opadły gdzieś w trawy, zwinęły się w puszyste kłębki i uwiły sobie tymczasowe jamki pod złotobrunatną kołdrą liści. Wbrew kalendarzom Fozów, w DolinieMgieł pojawiły się przelotne klucze słonecznych blasków wędrujących na Południe. 
Przez Kryształ przebiegło kilka iskier, lekko rozszczepiając tęczowe widmo światła na zewnątrz. Moja przydymiona Mgłami świadomość zauważyła drgnięcie elektrokardiogramu Kryształu i zachłannie chwyciła się za defibrylator, by ustabilizować przebiegające po szlifach iskry w trwały rytm. Drobinki zdarzeń, odarte z Mgieł, delikatnie mignęły w Krysztale i zamigotały gasnącym światłem. 
W jednej chwili sinusoida zaczęła delikatnie wznosić się, łagodnie odsłaniając odległy szczyt, porośnięty dywanami pachnącego spokoju i szemrzący krystalicznie czystą ulgą. Szłam tam od dawna, błądząc i marznąć wśród Mgieł. Teraz leciutkie przebudzenie Kryształu poruszyło drzemiącą w mięśniach Siłę, wyciągnęło z zakurzonych obszarów świadomości zaspaną Motywację. Niespodziewanie ciepła herbata w przytulnej, cichej kawiarence odzyskała smak Przyjemności. Ulotna iskra światła.
Idę powoli wśród uśpionych Mgieł. Cicho, by niepotrzebnym ruchem nie wzbudzić ich męczącej aktywności. Czuję ciepło dogasających w Krysztale świetlnych refleksów. Niedługo zgasną...Mam mało czasu, żeby skupić w Krysztale niczym w soczewce ostatnie okruchy Emocji i strzępki Myśli. Muszę zdążyć, zanim rozsypią się w pył i nie będą już mogły rozpalić się, mnożąc blask w tysiącach kryształowych szlifów. Wyruszam na poszukiwanie resztek siebie.

wtorek, 11 października 2011

DezycjeFozów

Unosząca się nad DolinąMgieł atmosfera podniosłości osiągnęła już swoje apogeum. Fozy napełnione euforią Decyzji osiadły już w swoich codziennościach. Część z nich stała się Piarami i przez skrawek czasu będzie ważniejsza od reszty mieszkańców DolinyMgieł. Fozy powierzyły im pilnowanie Schematu i dobudowywanie jego nowych przestrzeni, co zabawne, zupełnie niedopasowanych do jakiejkolwiek wyższej koncepcji.
Przygotowania Fozów do Decyzji poprzedzały tygodnie najprzeróżniejszych manipulacji rzeczywistością. Piary, w zależności, czy wyznawały Półprawdę czy Ćwierćprawdę, karmiły Fozy FaktemNiepodważalnym lub FaktemOczywistym.  Chwilę później już FaktNiepodważalny zamieniał się miejscem z FaktemOczywistym, a na wierzch wypływał lukier FaktuJedynieSłusznego, w którym wszystkie Piary z lubością taplały swoje Za i Przeciw. 
Trzeba przyznać, że Piary są genialne! Fozy, przyzwyczajone do prostych, bezmyślnych schematów baraniały przy pierwszej roszadzie i w dezorientacji chwytały się jedynej stałej - postaci Piara, który mógł je przekonać do swojej Pół- lub Ćwierćprawdy. Bez większego znaczenia, którą z nich aktualnie wyznawał w drodze ku wyższości. Wystarczyło tylko stać się FozemAlfa dla stada innych Fozów. Wystarczyło zrobić kilka roszad chwytliwymi pionkami Demokracji i Obowiązku  i rzesze Fozów ruszyło dokonać Decyzji, w przekonaniu, że ma wpływ na coś więcej, niż wygląd krzyżyka. Można narysować go równo od rogu do rogu pola albo niedbale z przesunięciem w prawo, można zmieścić w ramce lub wyciągnąć poza jej obręb. Można mieć wpływ...

piątek, 7 października 2011

Wybór

Mgły wyraźnie zainteresowały się porzuconą przeze mnie wylinką Foza i ruszyły na polowanie. Z lekkich żyłek, subtelnych i z pozoru niegroźnych, zaczynają się krystalizować coraz grubsze liny, wyjątkowo lepkie, wyjątkowo mocno ciągnące resztki mojej świadomości z mroczne pieczary mglistych legowisk. Bezszelestnie nadciągają Mgły, pieszczą mój kark lodowatym oddechem. Pragnienie ucieczki rośnie silne jak drzewo i równie nieruchome, sparaliżowane, jakby oczywistością było, że przed Mgłą nie ma bezpiecznej kryjówki. Spiętrzona mglista lawina rośnie w moich oczach, z każdym okruchem czasu bliższa. Wiem, że nadchodzi. Wiem, że przemieli mnie swoją obojętną siłą, a zmasakrowane emocje zawlecze w najgłębsze nory ekstremum sinusoidy. Po marginesach rozsądku błąka się spanikowana myśl, by ukryć się znów w kształcie Foza, by zastygnąć w schemat. Przetrwać. Przeczekać. Przewegetować Czas.
Wybór między Mgłami, a Schematem. Wybór między Obłędem a Paranoją. Powolna, sadystyczna agonia ku uciesze WielkiegoCynika.

***
WielkaNiewiadoma rozciąga się gdzieś poza DolnąMgieł. Próżnia pełna bezpiecznej, miękkiej, ciepłej ciemności. Cisza bez histeryczno-paranoidalnych zawodzeń emocji. Łagodność cudownego bezczucia. Świadomość jej istnienia przepełnia myśli otuchą. Wystarczy jeden krok, by znaleźć się w  kojących ramionach i bezszeptach aksamitnej ciszy. Patrzę w jej stronę. Czeka na mnie.

środa, 5 października 2011

PunktZero

Sejsmiczne wstrząsy sinusoidy zaznaczyły łagodnie swoją obecność, nie pozwalając mi opuścić monotonnie stabilnej prostej. Przy każdej próbie wspinaczki wzgórze naprężało grzbiet i budziło przycupnięte w dolinach Mgły. Nic agresywnego, pojedyncze pasma wirujące w powietrzu dogasających barw niby smugi babiego lata. Mgła oplotła nadgarstki i kostki żyłkami przywiązanymi do nieistniejącego krzyżaka, wstrzymując każdą próbę wyjścia z punktu zero i animując groteskowe ruchy. Bezwolne poddawanie się  podszeptom Mgły, która nie miała dziś ochoty ściągać smyczy i wymuszać psiej wierności swoim zasadom. Raczej reżyserowała psychodeliczny teatr cieni wyświetlany na ekranie świadomości. Znajome miejsca, twarze, przedmioty uwięzione w dwóch wymiarach czarno-białych barw, zdarzenia oglądane z wymuszonej mglistymi żyłkami perspektywy. Ruch krzyżaka - głowa w lewo, ruch krzyżaka - emocje w prawo, ruch krzyżaka - upadek, ruch krzyżaka... Idealna lalka bez scenicznego wyrazu.

wtorek, 4 października 2011

Powrót

Uciekając przed Mgłą, wpadłam na idiotycznie oczywisty pomysł obleczenia istnienia w formę Foza i poddania się prawom fizyki czasu. Proste. Banalnie życiodajne. Nie odczuwać. Dać Kryształowi usnąć i nie budzić go przypadkowymi okruchami światła. Przyciąć na wymiar myśli, nie pozwalając im błądzić po meandrach słów i emocji. Poukładać refleksje w szpalty nieswoich zdań i stąpać wyłącznie ścieżkami pewników. Przejęcie skierować na materię i w zgodzie z matematyką podzielić się między obowiązki, a papkowate radości. Zostać Fozem można bez trudu. Przedeptać czas kręcąc się w tę i z powrotem, nadając swojej wędrówce głęboko filozoficzne znaczenie, ubrane w błyskotki religii, rodziny i innych fozich wymysłów.
Założyłam skórę Foza bez problemu. Zamknięta w SzklistejMgle, twarzą w twarz z WielkąNiewiadomą, nie potrafiłam inaczej znaleźć ocalenia. Skóra okazała się całkiem wygodna i bezpieczna. Automatycznie wprowadziła mnie w świat Fozów, nie zdradzając kamuflażu. Mgła, jakby rozumiała, że na Fozy nie ma wpływu, zaczęła gromadzić się na horyzontach, jakby czekała na odpowiednia chwilę, by znów mnie dopaść.Ale w moim nowym wcieleniu nie ma miejsca na Mgły. Refleksja nie mieści się w równo przyciętym w doby czasie. Zachwyt nie ma materii, więc nie istnieje. Uczucia nie mieszczą się w precyzyjnie racjonalnym poczuciu normalności. Świat Fozów jest nieskomplikowanym, precyzyjnie obliczonym programem. Wystarczy wgrać odpowiedni plik. Tak, wystarczy przyjąć obłudne schematy i można być szczęśliwym Fozem. Istnieć na idealnie prostej osi nieskomplikowanych rozwiązań.
Założyłam skórę Foza, ale nie umiem się nim stać w pełnym wymiarze zwyczajności. Nie potrafię przesuwać pionków na planszy uczuć i wierzyć, że to, co wyznaczają schematyczne pola powinności jest Pełnią i Bezkresem. Ości obłudy zbyt mocno rysują Kryształ, by móc doświadczyć szczęścia Foza, zjednoczyć się z obcą skórą.
Zdzieram z siebie kostium Foza i odwracam się w kierunku DolinyMgieł. Nie potrafię dłużej tkwić w miejscu zerowym, w hipnotycznym złudzeniu długiej prostej. Nie wiem, co mnie czeka. Czy Mgły pozwolą mi jeszcze zostać w Czasie, czy zanurzę się z NieZwykłym w Bezkresie, czy poczuję iskrę przeszywającą Kryształ... Może znów zastygnę w SzklistejMgle i zapragnę zjednoczenia z WielkąNiewiadomą... Możliwe, że już zawsze wędrować będę drogami wyznaczanymi przez Mgły i nie będzie mi dane poczuć ciepła Kryształu...Nie waham się jednak. Wracam.