Sejsmiczne wstrząsy sinusoidy zaznaczyły łagodnie swoją obecność, nie pozwalając mi opuścić monotonnie stabilnej prostej. Przy każdej próbie wspinaczki wzgórze naprężało grzbiet i budziło przycupnięte w dolinach Mgły. Nic agresywnego, pojedyncze pasma wirujące w powietrzu dogasających barw niby smugi babiego lata. Mgła oplotła nadgarstki i kostki żyłkami przywiązanymi do nieistniejącego krzyżaka, wstrzymując każdą próbę wyjścia z punktu zero i animując groteskowe ruchy. Bezwolne poddawanie się podszeptom Mgły, która nie miała dziś ochoty ściągać smyczy i wymuszać psiej wierności swoim zasadom. Raczej reżyserowała psychodeliczny teatr cieni wyświetlany na ekranie świadomości. Znajome miejsca, twarze, przedmioty uwięzione w dwóch wymiarach czarno-białych barw, zdarzenia oglądane z wymuszonej mglistymi żyłkami perspektywy. Ruch krzyżaka - głowa w lewo, ruch krzyżaka - emocje w prawo, ruch krzyżaka - upadek, ruch krzyżaka... Idealna lalka bez scenicznego wyrazu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz