mgły

mgły

czwartek, 27 października 2011

Reanimacja

Ciężkie, wilgotne Mgły opadły gdzieś w trawy, zwinęły się w puszyste kłębki i uwiły sobie tymczasowe jamki pod złotobrunatną kołdrą liści. Wbrew kalendarzom Fozów, w DolinieMgieł pojawiły się przelotne klucze słonecznych blasków wędrujących na Południe. 
Przez Kryształ przebiegło kilka iskier, lekko rozszczepiając tęczowe widmo światła na zewnątrz. Moja przydymiona Mgłami świadomość zauważyła drgnięcie elektrokardiogramu Kryształu i zachłannie chwyciła się za defibrylator, by ustabilizować przebiegające po szlifach iskry w trwały rytm. Drobinki zdarzeń, odarte z Mgieł, delikatnie mignęły w Krysztale i zamigotały gasnącym światłem. 
W jednej chwili sinusoida zaczęła delikatnie wznosić się, łagodnie odsłaniając odległy szczyt, porośnięty dywanami pachnącego spokoju i szemrzący krystalicznie czystą ulgą. Szłam tam od dawna, błądząc i marznąć wśród Mgieł. Teraz leciutkie przebudzenie Kryształu poruszyło drzemiącą w mięśniach Siłę, wyciągnęło z zakurzonych obszarów świadomości zaspaną Motywację. Niespodziewanie ciepła herbata w przytulnej, cichej kawiarence odzyskała smak Przyjemności. Ulotna iskra światła.
Idę powoli wśród uśpionych Mgieł. Cicho, by niepotrzebnym ruchem nie wzbudzić ich męczącej aktywności. Czuję ciepło dogasających w Krysztale świetlnych refleksów. Niedługo zgasną...Mam mało czasu, żeby skupić w Krysztale niczym w soczewce ostatnie okruchy Emocji i strzępki Myśli. Muszę zdążyć, zanim rozsypią się w pył i nie będą już mogły rozpalić się, mnożąc blask w tysiącach kryształowych szlifów. Wyruszam na poszukiwanie resztek siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz