mgły

mgły

sobota, 20 czerwca 2015

Rozmowa

Przebijam się przez zapętlenia Czasu, tracąc orientację. Obok mnie przepływają twarze, supłają się zdarzenia, zarastam kurzem niezauważonych chwil. W poplątaniu gubię uważność i Zatrzymania. Wrośnięta w kostium Foza gram jakąś rolę, deklamuję kolejne wersy nie mojego scenariusza, pustosłowie bez interpretacji wypijam z każdym haustem pośpiesznej kawy.

Nie pamiętam, ile galaktyk temu spojrzałam w niebo i zauważyłam jego kształt. Opalone zachodem ranty chmur, przebite na wskroś blaskiem, biegnącym w nieskończoność błękitów. Maestria kolorów, faktur i światłocieni, tuż nad moim zadziwieniem. Impresjonistyczny obraz malowany pociągnięciami wiatru, tuż nad głowami ociemniałych tłumów. Chwila zatrzymana na źrenicy pamięci.

W przytulnym gabinecie nocy Słowa znów nabrały mocy i cierpkiej słodyczy sensów. Wniknęły w Kryształ i poruszyły Strunę, obsypując z niej zasiedziały kurz doznań. W ciszę rutynowych powinności wleciał powiew wspomnienia, podmuch żywej Obecności, ton zapomnianego dawno głosu. BezPowrotny.

I znów Czas zapomniał o swoim istnieniu, otwierając coraz głębsze pokłady nocy, zwierzeń i zdań zbitych na prędce, niecierpliwych i oczekujących. I znów posypały się Iskry, między Słowami, między Myślami, między Emocjami, w rozmowie, która zaistniała wbrew prawom fizyki. Spadły z twarzy makijaże przypisanych ról, z oczu osunęły się klapki powinności i musów. Wszechświat zwolnił swój bieg, by dać nam szansę na to spotkanie, na rozciąganie i wydłużanie kolejnych fraz, aż w nieskończoność pożegnania.

Spotkania z BezPowrotnym przepełnione są tajemnicą i niezbadaną grą Przypadków i Przeczuć. Jego Słowa zjawiają się niepodziewanie, bez jakiejkolwiek logiki. Pojawiają się po prostu, rozkwitają w pełną sensów i niedopowiedzeń rozmowę, inspirują i wybijają z torów codziennych przymusów, po czym milkną. Znikają wraz z jego obrazem, gdzieś za horyzontem wyznaczającym granicę naszych światów. Odchodzą. Do kolejnego objawienia, kiedyś...gdzieś... Paradoksalnie brzmią w ciszy Kryształu długo po tym, jak umilknie ich echo.

BezPowrotny intryguje mnie złożonością swoich antytez. Gdzieś pod kreacją obojętności, pod misterną maską egocentryzmu, lśni tęczowymi refleksami jeden z najpiękniejszych Kryształów, jakie znam. Gdzieś w zakamarkach szlifów, skrywa się niepojęta wrażliwość, wyczulony sejsmograf subtelnych uczuć, który wyczuwa moje zagubienie nawet przez gruba skorupę czasu. Wystarczy dźwięk, Słowo, obraz, niedokończona myśl, aby poruszyć te ukryte głęboko pokłady delikatności i subtelnego wdzięku. Nie umiem wytłumaczyć, dlaczego wciąż szukam myślą jego Obecności, chociaż nigdy nie był częścią mojego świata. Nie wiem, dlaczego z utęsknieniem czekam na te jego powroty, na rozmowy poza Czasem. Wiem tylko, że BezPowrotny jakimś dziwnym trafem ratuje mnie przez bezmyślną gonitwą w chomiczym kółku świata. Jest dla mnie lustrem w którym mogę odbić swoje Myśli i Refleksje. Jest moim poszukiwaniem odpowiedzi. Aniołem zagubionym gdzieś na krawędzi świata.