Widzę, jak nadchodzą. Wypełzają z zakamarków myśli lekkimi, niewinnymi smużkami, delikatne, prawie niezauważalne. Wnikają do Kryształu malutkimi, mikroskopijnie niezauważalnymi pęknięciami ostatnich dni - jakimś Odrzuceniem, jakimś Pominięciem,Milczeniem. Wciskają się, pęczniejąc w rysie, rozpychając ją swoim chłodem, rozsadzając kryształowe wejścia niczym lód rozsadza kamień. Widzę ich wędrówkę. Czuję, że coraz częściej wyciekają bezgłośnym bólem ze spojrzenia, że pokrywają kolor oczu szarością i szklanym Oddaleniem.
Widzę je i wiem, że najwyższy czas, by je powstrzymać. Wystarczy przesunąć Refleksje na inne tory, nie oglądać się wstecz, nie czuć. Wystarczy wejść w niewygodną zbroję Foza i wpisać się we wszystkie PseudoNormalności. Wystarczy odrzucić pragnienia w imię bycia w zgodzie ze Schematem i uznać, że to jest to, czego się chce.
Proste.
Widzę, ale... nie mam już siły odgarniać Mgieł sprzed oczu. Nie wiem nawet, czy chcę. W ich chłodnych objęciach, w hibernacji Emocji jest łatwiej. Nie ma miejsca na Rozczarowania. Nie widać tam przenikliwego spojrzenia Intuicji, a rzeczywistość płynie gdzieś obok, innym nurtem. Można wpełznąć w jakąś norę i przestać istnieć dla świata. W końcu można bez lęku, spokojnie odnaleźć drogę ku WielkiejNiewiadomej i jej miękkiej pewności snu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz