Podczas wędrówki przez DolinęMgieł od czasu do czasu nastaje PoraZmian. W jednej chwili całe istnienie orarnia pragnienie działania wbrew ustalonym porządkom, nieodparta ochota na uczynienie czegoś wbrew logice, nieokiełznana chęć na posmakowanie nowości. Wokół zaczynają kiełkować możliwości, które wprawne oko szybko skataloguje - zmiany niewielkie, zmiany radykalne, zmiany nastrojowe, zmiany dekoracji - ogromne bogactwo wyborów. Wystarczy sięgnąć, wystarczy zewrwać i wgryźć się w słodki miąższ zmiany, a potem rozkoszować się feerią smaków albo przeżuwać gorycz porażki.
Nie mogę się ostatnio oprzeć wrażneniu, że otaczające mnie Tyry są coraz bardziej ograniczone i wpatrzone ślepo w swoje racje. Czasem wydaje mi się, że stoję za szklaną taflą i krzyczę do nich w dawno zapomnianym narzeczu nieistniejącego języka - widzą mnie, reaguja, a nawet coś odpowiadają, coś zupełnie bez związku - cytat z poprzedniego Czasu, wiadomość z odległej galaktyki. Patrzę i nie mogę uwierzyć, jak szybko rozrasta się wokół NibyLandia zaludniona po brzegi wyłącznie Nibami - istotami bezrefleksyjnie schematycznymi, wypełnionymi próżnią najwyższej klasy, do bólu odporną na jakiekolwiek próby kreatyzacji lub schematyzacji. Każdego dnia obarczona etykietką Tyra taplam się w tej intelektualnej brei niczym w bezkresnym odrażającym grzęzawisku. Brnę dalej bez nadziei na zmiany PolitykiSchematu, coraz bardziej zmęczona i ubrudzona bezrefleksyjną głupotą, zduszona gnilnym zapachem rozkładającego się ścierwa kreatywności. Każdego dnia widzę, jak wypuszczane z moich rąk idee spadają w to bajoro i toną wciągane przez bezkresne obszary ignorancji, z każdym krokiem widzę, jak wygasa we mnie Iskra pomysłowości i chęć do postawienia kolejnego kroku.
Stoję pośrodku trzęsawiska. Coraz mocniej czuję wokół lekki zapach PoryZmian, która prowadzi mnie do Tyrów mówiących tym samym językiem kreacji, do Tyrów, które nie tracą czasu na wznoszenie twierdz NibyLandii, lecz kreatyzują Fary, by wydobyć z nich jak najwięcej blasku. Kryształ rwie sie w tamtą stronę, pcha świadomość na tory Decyzji, która pozwoli mi wydostać się z bagna ignorancji i wszczepiać okruchy kryształu tam, gdzie mają szansę się przyjąć. ZmianaRadykalna wisi w powietrzu, napełniając je słodkim zapachem obietnicy PozaSchematu.
Kiedy myślę o PorzeZmian przed oczami stają mi twarze Farów, które przecięły mi drogę, które mi zaufały i podążyły drogą kreatyzacji. Widzę otwarte spojrzenia, które spotykam jednak w tym bagnie bezmyślenia. Ważąc Decyzję widzę również niestabilną linę, po której będę musiała przejść ponad mokradłami. Każdy krok zbliża do wolności, każdy krok może być ostatni, a upadek bolesny. Wiem jednak, że PoraZmian daje mi szansę, kiełkuje możliwością. Czy starczy mi odwagi, by pójść tą drogą?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz