mgły

mgły

czwartek, 4 kwietnia 2013

PrzeSilenie

Po raz kolejny Czas pokazał swoją niezależność. Po raz kolejny WielkiCynik zachichotał szyderczo schowany za grubymi szkłami chmur. Fozy z coraz większym zniecierpliwieniem i obawą spoglądają to w kalendarze zwiastujące rozkwieconymi ilustracjami nadejście PoryPowrotuPtaków, to znów w cięzkie ołowiane niebo sypiące nieustająco białe opiłki chłodu. Bawi mnie to ich zaniepokojenie, nieoczekiwany przymus odejścia od schematu. To co niepodważalne i oczywiste - nie nastąpiło. Nerwowość, nieustające rozmowy, narzekania, oczekiwania, a za oknami biel. I Zatrzymania - czyjś uśmiech między wirującymi płatkami. Niebo, zbyt ciężkie szarością by utrzymać sie ponad budynkami - tonące w chmurach światła najwyższych pięter.

Staram się dostrzegać niezwykłości w tych przedziwnych metamorfozach Czasu, jednak coraz częściej dopada mnie PrzeSilenie. Myśli płyną znacznie wolniej, rozbijając się o rafy prozaicznych problemów, senność przyciska powieki z siłą grawitacji i zdaje się być stanem permanentnym, koncentracja wzięla sobie zaległy urlop i ma w nosie fakt, że jest mi potrzebna do przetrwania SpotkaniaNieWPorę i podjęcia Decyzji. Pod czaszką snują się strzępki myśli, pomysły przelewają sie przez palce zostawiając po sobie niesprecyzowane uczucie wilgoci, niepozałatwiane sprawy wysypują się z kartek terminarza. W tym wszystkim spaceruje NieZaistniały, od czasu do czasu będąc katalizatorem kolejnego chaosu emocji niepowstrzymanego w porę przez zdekoncentrowny racjonalizm. Nieuważna wychodzę z NieZaistniałym na spacery pośród niedopowiedzeń i aluzji, wdaję się w ulotne konwersacje poza słowami.  I tym sposobem zamiast podążąć w stronę PoryPożegnań, wikłam się w coraz bardziej skomplikowane pajęczyny Iskier i odcienie niechcianych emocji wędrujące pomiędzy spojrzeniami. NieZaistniały istnieje coraz wyraźniej, a już dawno powinien się rozpłynąć w tle, zniknąć w mglistej aurze za bramą PoryPożegnań. Powinien. Musi.



*   *   *

Słowa przychodzą i odchodzą. Zatrzymuję je i składam w obrazy, które czasem rozdaję Przechodniom. Tylko, że nikt się nie zatrzymuje, nie daje znaku, że to ma sens. Bierze słowa jak wciskaną na schodach reklamę, odruchowo wkłada do kieszeni lub wyrzuca do pierwszego lepszego kosza.  Przechodniu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz