mgły

mgły

piątek, 15 marca 2013

Zatrzymania

Czas w DolinieMgieł jest naprawdę nieprzewidywalny. Niekiedy, choć bardzo rzadko, przeżyć można jego przedziwne Zatrzymania. Niby wszystko wokół biegnie swoim rytmem - Fozy się spieszą, wskazówki przesuwają się po tarczach zegarów, pory dnia po kolei wchodzą na scenę - a jednak Czas zastyga, gdzieś w zakamarkach Kryształu, zawiesza sekundy w przestrzeni niczym fotografie. Rzeczywistość rozwidla się - jednocześnie płynie normalnym rytmem i zatrzymuje się, zupełnie jakby rozpięta była na kilku planach. Można spacerować wśród porozwieszanych fotografii chwil, zatrzymywać się przy każdej śledząc najmniejsze jej detale, można pójść dalej albo cofnąć się i jednocześnie mieć świadomość, że gdzieś na kolejnym planie płynie świat. Zupełnie jakby wejść do zacisznej galerii pełnej najpiękniejszych zdjęć, oglądać je powoli, z mistyczną przenikliwością, tyłem do ogromnej witryny, za którą widać rozpędzone miasto.
W Zatrzymaniach można całkowicie stracić orientację i poczucie rzeczywistości. Wszystkie wielkiej wagi sprawy tracą swój ciężar, gdzieś poza granicami bytu  zostaje racjonalizm, bez znaczenia są wszelkie granice rzeźbione przez czas – nie ma godzin, miesięcy, lat, er… Chwile zatrzymane w półzdarzenia mogą trwać tak długo, jak długo trwa ich blask odbity w lustrach Kryształu i nawet gdy  Czas powraca w swoje wymiary, one długo jeszcze istnieją gdzieś pomiędzy kartami pamięci.
Najbardziej niesamowite jest to, że nie można przewidzieć Zatrzymania. Podąża się nurtem czasu i nagle jeden impuls – stop. Zupełnie jakby ktoś obserwował świat przez obiektyw i nagle, natrafiwszy na odpowiedni kard,  zwalniał spust migawki i wyłączał obecność z realnej przestrzeni. Wszystko przestaje istnieć i następuje Zatrzymanie, na detalu, słowie, dźwięku, kompozycji świateł.
Sople roziskrzone plamą słońca, rozśpiewane miliardami tęczowych blasków wśród tłumów oczu wpatrzonych w chodniki… Czyjś śmiech tętniący echem wśród zmurszałych cegieł, zupełnie obojętny na zagrożenie katastrofą budowlaną... Melodia uchwycona wpół dźwięku, dopowiedziana cichym nuceniem w kakofonicznym zgiełku ulic. Samotny płatek śniegu na rzęsach, nieprawdopodobnie poetycki i zaczepnie niesforny… Rozkrwawione niebo ponad przenikliwym chłodem wieczoru zawieszone na koronach nagich drzew…  Z takich Zatrzymań rodziły się kiedyś Słowa. Teraz tylko powracają echem własnych cieni, zużytych metafor i dawno naszkicowanych już obrazów. Nie potrafię ich w sobie odnaleźć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz