Nie mogę wyplątać ze świadomości strzępków rozmów porozpinanych na skrajnych biegunach emocji. Nie wiem, dlaczego, ale ta dziwna NieObecność ucieleśnia się na każdym kroku i wpycha bezczelnie w zawaloną obowiązkami świadomość - splotem przypadkowych zdarzeń, ulotnym skojarzeniem, rozmytym obrazem, słowem. Intrygująca. Irytująca. Ulotna. Nieosiagalna. Niebezpieczna. Obca. Wciska się pomiędzy sny, kreując fantasmagorie. Samowolnie podążą ścieżkami mysli, sprowadzając koncentrację na manowce pytań i oszukując intuicję. Ani na moment nie daje spokoju i nawet przysypana natłokiem zdarzeń, bzyczy niby komar na peryferiach świadomości.
Nie wiem, co z nią zrobić. Mogłabym obudować ją ścianami szklanego racjonalizmu i z lekką pomocą Czasu ususzyć jak liść między kartami pamięci. Mogłabym ją powołac do istnienia, wbudować w ramy konwenansu i zawieścić w galerii kolejnych spotkań. Mogłabym pozwolić jej wejść we mnie jeszcze głębiej, rozszaleć się między Iskrami i wywołac lawiny niepotrzebnych uczuć. Mogłabym...?
W tej dziwnej NieObecności jest coś, co nie pozwala mi założyć jej uzdy i zakazać szaleństw po padoku świadomości. Coś, co porusza Kryształ i maluje na jego szlifach Iskry, prowokuje Słowa, budzi Refleksję. Jest w niej potężna grawitacja, której ulegle się poddaję. Jest gąszcz pytań, w których zanurzam się z rozkoszą braku odpowiedzi.
Ta dziwna NieObecność, której imienia wciąż nie mogę znaleźć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz