mgły

mgły

piątek, 21 grudnia 2012

Obecność

Ponad ziemią rozpostarł ramiona Orion, celując w świetliste oko Aldebarana i napełniając DolinęMgieł mroźnym spojrzeniem zimowego nieba. Oddech zawieszał w przestrzeniach świetliste tiule, a pod stopami przeraźliwy chłod zmuszał śnieg do skowytu. Iskry przecinały Kryształ raz za razem, rozniecając w nim blask spotęgowany pryzmatem mroźnie krytalicznego powietrza i podsycany gorącą, niczym pachnąca cynamonem czekolada, GrąMyśli. Refleksje i spostrzeżenia oblekały się w Słowa, a te miast kostnieć w pół drogi, prostowały skrzydła i bezszelestnie jak ćmy ulatywały w mrok prowadzone srebrzystą jasnością migotliwego śmiechu.

Fary otuliły mnie puchatą, cieplutką Obecnością, pełną nieoczekiwanych GierMyśli wyznaczających czas i przestrzeń wspólnej Drogi. To niezwykłe, że niektóre Fary nie rozmywają się w biegu zdarzeń. Wręcz przeciwnie - ich trwanie jest nadzwyczaj konkretne i jeszcze bardziej inspirujące, przepoczwarza się w przepełnioną ciepłem Obecność, pełną strategiczych GierMyśli, trwających dopóty  dopóki nie skończy się schematyzacja i część z nich nie zostanie wchłonięta przez rzeczywistość Fozów. Fary są niezwykłe, gdyż mają w sobie jakiś okruch Kryształu, jakiś niezwykły pryzmat, który sprawia, że potrafią się w nich rodzić Iskry i Blaski, materializować Marzenia, transponować Obrazy. Niestety, schematyzacja bardzo skutecznie wydziera te drobinki z wnętrz Farów, a funkcjonowanie w realiach Fozów, ściera w pył najmniejsze kryształowe ziarno. No chyba, że przeznaczeniem Fara jest Kryształ, misterna konstrukcja komórek elementarnych Idei i Emocji, niepojęta Wrażliwość zastygła w równoległościanach łez, bólu i uniesień. Prawdziwa rzadkość.

Patrzyłam w oczy Farów, pełne jeszcze pokryształowego kurzu i mimo przejmująco ciepłej Obecności, wiedziałam, że wynik schematyzacji został przesądzony i ciasne okowy realizmu Fozów powoli stają się jedynie słusznym obszarem istnienia, nieuchronnie prowadzącym do wygaszenia ostatnich Iskier.

Patrzyłam na Fary, napawałam się Obecnością i GrąMyśli, śledziłam Iskry, a na ściankach Kryształu powoli wspinały się arabeskowoulotne pnącza nadziei, że mimo nieuchronnego wejścia w struktury Fozów, Fary zatrzymają jakiś mikroskopijny pyłek Światła, drobinkę Kryształu, która czasem rozbłyśnie Iskrą zadziwienia, zachwytu, czułości, tworzenia, idei i przeszyje na wskroś ich wnętrza, docierając do podszewki istnienia.

Fary powróciły do swoich wszechświatów, pozostawiając mi Iskry przebiegające poprzez Kryształ i rozlewające się po wszystkich komórkach poczucie radości. Nie wiem, dlaczego WielkiCynik uczynił ze mnie pseudoTyra, czemu skierował moje kroki na taką ścieżkę wyborów...Czasem wydaje mi się, że chciał sobie w ten sposób zapewnić lepszą zabawę, miniaturowy, prywatny park rozrywki. Wolę jednak myśleć, że WielkiCynik jest niezgłebioną tajemnicą, KryształemKryształów, którego cieni i blasków nie jestem w stanie pojąć, a jednak ufam ich intuicji. Mam jednak nadzieję, że wprowadził mnie w świat Farów, by blask Kryształu wyhartował okruch kryształowego piasku, który już na zawsze będzie lśnił uwięziony w źrenicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz