mgły

mgły

środa, 2 listopada 2011

ObszaryPamięci

Strzępki Mgieł wymieszały się z zapachem stearyny, kadzidła i smażonych kiełbas, tworząc ciężką zawiesinę. Fozy gromadnie wyruszyły, by poddać się zbiorowej refleksji nad wędrówką Przodków. Objuczone pękami świeżej Pamięci i dzwoniącym przy każdym kroku Wspominaniem, oddały się zbiorowej histerii podróży.
Na co dzień bezrefleksyjne, dziś postanowiły zademonstrować całemu światu swoją wiarę w abstrakcyjne pojęcie Nieśmiertelności. Jak na komendę  przypomniały sobie o zarośniętych trawą i zasnutych zgniłymi liśćmi kurhanach Przodków i zasłały wszystkie możliwe miejsca światłami, jak zawsze robiąc wokół siebie ogromny szum. Niektóre zbiły się w gromady i podążając za SymbolemBezTreści, zawodziły i powtarzały wryte w tradycję SłowaBezSensów. One chyba naprawdę wierzą, iż WielkiegoCynika to cokolwiek obchodzi. Śmieszne istoty.
***
ObszaryPamięci mają dla mnie jakiś niezbadany urok, zwłaszcza na co dzień, gdy gromady Fozów trzymają się z daleka i udają, że WielkaNiewiadoma ich nie dotyczy. Wtedy można zanurzyć się w Ciszy i naprawdę wejść w dialog z WielkimCynikiem, podyskutować z Nim o Czasie. Można wykrzyczeć Mu niesprawiedliwość wyroków, wpaść w objęcia Spokoju i zajrzeć w pustkę. Na ObszarachPamięci jest też przestrzeń, by z dłonią ułożoną na zimnym policzku kamienia, rozmawiać z Nieobecnym, który już zna tajemnicę WielkiejNiewiadomej. Chłonąc ObszaryPamięci, ich niesłyszalny język, zawsze zastanawia mnie sens ich istnienia. Jakież znaczenie mają kamienne tablice, wyryte ciężkim dłutem słowa, nieme i wiecznie zamyślone posągi? Pamięć znika, tak jak wszystko rozsypuje się w pył, ścierana na proch egoizmem kolejnych pokoleń. Jakie znaczenie mają znaki wrośnięte w stare tablice, przebrzmiałe imiona, nazwiska bez kontynuacji? Wcześniej czy później każda Pamięć zwietrzeje i przykryta zostanie warstwą świeższej Pamięci. Każda tablica stanie się niema, a na rozmytym przez deszcze kopczyku ktoś postawi tabliczkę "Do likwidacji".
***
Na jednym z ObszarówPamięci jest brązowobury kamień. Zawsze kładę na nim dłoń, jakbym chciała wyczuć pulsujące gdzieś w zimnych żyłach życie. Zawsze szepczę do spiżowego imienia, jakby zaklęty w napisie człowiek mógł mnie usłyszeć. Miejsce to otwiera na nowo ranę, zakażoną żalem i buntem.  Czasem stawiam tam światło, zawsze pełne bólu i niezgody na zarządzenie WielkiegoCynika. 

TOMEK
(1976 -2001)
Zginął tragicznie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz