Wplatam w czarne karty nocy strzępki myśli i słów. Siedząc w pustej norze, z daleka od DomuMilczenia, przeplatam ciemność poblaskiem wytartych wyrazów. Nie wiem, czy głuche echo refleksji przedziera się przez Mgły, czy zapada w jakieś Kryształy po drugiej stronie płaskiego, srebrnego oka. Czy gdzieś tam jest Istota głodna kolejnych porcji myśli?
Opowieść o życiu w świecie Mgieł, o ucieczce, porażce i walce o odzyskanie zachwytu. Historia dziejąca się między dwoma światami - światem Kryształu i światem Fozów.
mgły
niedziela, 6 listopada 2011
czwartek, 3 listopada 2011
Iskry
Są chwile, gdy w DolinieMgieł robi się jasno. Najciekawsze, że nie ma to nic wspólnego z precyzyjnym obrotem sfer i wędrówką złotego rydwanu słońca. Ta jasność pojawia się niezależnie od niego i wszystkich hipotez snutych przez Fozy. Iluminacja przychodzi z Kryształu, gdy uda się z porozrzucanych świetlnych iskier ułożyć nietrwałą konstrukcję Sztuki i zmaterializować na moment jej ulotne piękno. Światło rozlewa się wtedy leniwie po horyzont, napełniając żyły ciepłem.
Fary, choć systematycznie schematyzowane i wprowadzane w role Fozów, potrafią czasem dostrzec iskry i prowadzone przez Kryształ, cierpliwie układać z nich misterne konstrukcje, nie zważając na to, że każdy nierozważny ruch rozsypuje delikatne budowle. Nie poddają się i od nowa podejmują trud, by przez ulotny moment stać się częścią piękna.
Niektóre z Farów poddadzą się schematyzacji i ugrzęzną w płaskim życiu Foza. W innych pozostanie iskra światła, która od czasu do czasu będzie wykwitała zachwytem i refleksją, poruszona dotknięciem Sztuki. Bardzo rzadko zdarzają się Fary z KryształowąDuszą. Widać je od razu, gdyż nie poddają się schematyzacji, a ich obecność przenika światłem przez mój Kryształ. Dzięki takim zderzeniom Kryształów pojawiają się iskry, które można później układać w świetlne konstrukcje Sztuki. KryształoweDusze działają na siebie jak katalizator, rozniecają iskrzące okruchy i budują z nich swoje wizje, nowe rzeczywistości ponad realizmem.
środa, 2 listopada 2011
ObszaryPamięci
Strzępki Mgieł wymieszały się z zapachem stearyny, kadzidła i smażonych kiełbas, tworząc ciężką zawiesinę. Fozy gromadnie wyruszyły, by poddać się zbiorowej refleksji nad wędrówką Przodków. Objuczone pękami świeżej Pamięci i dzwoniącym przy każdym kroku Wspominaniem, oddały się zbiorowej histerii podróży.
Na co dzień bezrefleksyjne, dziś postanowiły zademonstrować całemu światu swoją wiarę w abstrakcyjne pojęcie Nieśmiertelności. Jak na komendę przypomniały sobie o zarośniętych trawą i zasnutych zgniłymi liśćmi kurhanach Przodków i zasłały wszystkie możliwe miejsca światłami, jak zawsze robiąc wokół siebie ogromny szum. Niektóre zbiły się w gromady i podążając za SymbolemBezTreści, zawodziły i powtarzały wryte w tradycję SłowaBezSensów. One chyba naprawdę wierzą, iż WielkiegoCynika to cokolwiek obchodzi. Śmieszne istoty.
***
ObszaryPamięci mają dla mnie jakiś niezbadany urok, zwłaszcza na co dzień, gdy gromady Fozów trzymają się z daleka i udają, że WielkaNiewiadoma ich nie dotyczy. Wtedy można zanurzyć się w Ciszy i naprawdę wejść w dialog z WielkimCynikiem, podyskutować z Nim o Czasie. Można wykrzyczeć Mu niesprawiedliwość wyroków, wpaść w objęcia Spokoju i zajrzeć w pustkę. Na ObszarachPamięci jest też przestrzeń, by z dłonią ułożoną na zimnym policzku kamienia, rozmawiać z Nieobecnym, który już zna tajemnicę WielkiejNiewiadomej. Chłonąc ObszaryPamięci, ich niesłyszalny język, zawsze zastanawia mnie sens ich istnienia. Jakież znaczenie mają kamienne tablice, wyryte ciężkim dłutem słowa, nieme i wiecznie zamyślone posągi? Pamięć znika, tak jak wszystko rozsypuje się w pył, ścierana na proch egoizmem kolejnych pokoleń. Jakie znaczenie mają znaki wrośnięte w stare tablice, przebrzmiałe imiona, nazwiska bez kontynuacji? Wcześniej czy później każda Pamięć zwietrzeje i przykryta zostanie warstwą świeższej Pamięci. Każda tablica stanie się niema, a na rozmytym przez deszcze kopczyku ktoś postawi tabliczkę "Do likwidacji".
***
Na jednym z ObszarówPamięci jest brązowobury kamień. Zawsze kładę na nim dłoń, jakbym chciała wyczuć pulsujące gdzieś w zimnych żyłach życie. Zawsze szepczę do spiżowego imienia, jakby zaklęty w napisie człowiek mógł mnie usłyszeć. Miejsce to otwiera na nowo ranę, zakażoną żalem i buntem. Czasem stawiam tam światło, zawsze pełne bólu i niezgody na zarządzenie WielkiegoCynika.
TOMEK
(1976 -2001)
Zginął tragicznie
Subskrybuj:
Posty (Atom)