mgły

mgły

środa, 16 lutego 2011

ŚwiętoFozów

Na małą chwilę DolinaMgieł nabrała rdzawego koloru sztucznego entuzjazmu. Fozy urządziły sobie Święto, krzykliwie wizualizując i demonstrując swoją uporządkowaną uczuciowość. Fascynujące istoty! W swoim obsesyjnym poszukiwaniu ładu osiągnęły mistrzostwo. W ich rzeczywistości nie ma miejsca na spontaniczność. Nawet emocje muszą znać swoje miejsce. Żadna z nich nie może się plątać bezkarnie to tu to tam, zmieniać koloru lub wtapiać jak kameleon w tło. Nie, to by bardzo dezorientowało Fozy i stanowiło dużą niedogodność w ich nieskomplikowanym istnieniu. Wszystko musi mieć swoją przestrzeń i ustalone parametry.
Święto. Fozy demonstracyjnie pojawiały się wszędzie parami, porozwieszały w przestrzeniach czerwone serca, róże i uskrzydlone amorki. Mgły nabrały konsystencji cukrowej waty obklejając wszystko obłudną aurą emocjonalnego ekshibicjonizmu. Na każdym kroku spotkać można było wycięte matryce idealnego uczucia i za odpowiednią opłatą wpasować w nie własne istnienie - na dłużej lub przynajmniej na czas trwania Święta. Zabawne...Fozy, na co dzień racjonalne i pedantycznie praktyczne, z perwersyjną lubością rozpływały się w kiczowato-romantycznym klimacie festynu, deklamując chóralnie dźwięki niby-wyznań i przeżywając zbiorowo emocje niedostępne ich naturze, za to wyprodukowane zgodnie z wzorcem realistycznych założeń.
Koniec Święta wyrwał Fozy z histerycznej hipnozy i przywrócił ich istnieniu zwykły bieg pozbawiony refleksji. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki DolinaMgieł powróciła do swojej stałej kolorystyki, a Fozy jakby nigdy nic wróciły do swoich normalnych zachowań, traktując Święto jak chwilową maskaradę, krótką niepoczytalność pod wpływem odurzającego eliksiru pt. 'emocje'. 
Zawsze zazdrościłam Fozom ich Święta, niezwykłości, jaką nadają fragmentowi czasu i ekscytacji widocznej na każdym kroku. Nigdy czegoś takiego nie poczułam, chociaż gdzieś w głębi tęskniłam za doznaniem wyjątkowości. Przebywając wśród Fozów, przejmując ich punkt widzenia daję się czasem zwieść wrażeniu, że mogę odbierać rzeczywistość w ten prosty, jednoznaczny sposób. Tak jednak nie jest. Niezwykłość Święta Fozów polega na tym, że dla nich ten czas wypełniony jest niedostępnymi myślami i emocjami, romantyzmem wyrugowanym na co dzień przez praktycyzm.  
Dla mnie nie było Święta pełnego ekscytacji i, zapatrzona w Fozy, osiadłam na mieliźnie rozczarowania. Wszystko było takie zwykłe, przewidywalne... aż gdzieś na dnie kryształu zamigotała iskra i pozwoliła mi dostrzec całą paletę barw rozszczepioną na krawędziach duszy. W mrocznej codzienności DolinyMgieł, w ciasnych korytarzach wyłożonych boazerią lęku, w duszących bagnach bezradności, w labiryntach rozpaczy, na każdym niepewnym kroku jest on. Prowadzi mnie przez Mgły, gdy stają się nieprzeniknioną szarością, pomaga wspinać się pod kolejną sinusoidę, otula, gdy wyziębiona tułaczką wśród wilgotnych Mgieł upadam ze zmęczenia, chroni moje światło i podsyca je blaskiem swojego kryształu. Przebija się ze mną przez Czas cierpliwie snując niepowtarzalną smugę emocji, po której przechodzimy lekko i płynnie z dnia na dzień. NieZwykły. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz