mgły

mgły

środa, 2 lutego 2011

MgłaNieprzenikniona

Głęboka czerń Nocy jak zawsze niespodziewanie nasyciła szarość Mgieł. Skulona pod zmrożoną bezsilością ścianą korytarza CI powoli zeskrobuję z twarzy makijaż Foza. Powolne ruchy rozmazują przyklejoną do ust imitację uśmiechu, z oczu wypadają szkła zadowolenia. Powoli ruch po ruchu twarz zaczyna wracać na swoje miejsce.
Echo nadal podąża za mną, przeistaczając się w pełne żalu, rozwścieczone zwierzę. Nie widzę go, ale czuję całą przestrzenią kryształu jak celuje we mnie zimnymi zbitkami pozlepianych żalem słów. Chowam nagą twarz w dłonie, wciskam skulone ciało w Mgłę, błagając ją, by przyjęła mnie do swojego łona, w bezbrzeżną ciszę szarej macicy.
Na krawędziach kryształu powolutku osadza się rozpacz, skrapla się leniwie i cienkimi, słonymi smużkami spływa po kryształowych ściankach, skapuje do jądra KryształowejDuszy i zagnieżdża się w nim jak perła w ciele małża. W korytarzu CI, ociemnionym rozlaną po DolinieMgieł nocą, Echo nabiera mocy. Jego potępieńcze wycie rozrasta się i wciska w każdą szczelinę powietrza, napełniając moje płuca, myśli, każdą komórkę rozdzierającym bólem.
BezImienny wciąż woła, daleko, gdzieś za ścianami Mgieł. Nie rozumie ciszy, nie potrafi wejść w jej wieloaspektowe wnętrze. Wysyła Echo, z całym arsenałem ciężkich kul słów, z  duszącym gazem desperacji. W jego krysztale nie pojawia się iskrząca świadomość, że każde rozcięcie ciszy popycha mnie w stronę MgiełNieprzeniknionych, w stronę Unicestwienia. 
Wgryzam się w ściany Korytarza CI, w gorzką Mgłę, by nie rozjuszyć czających się w cieniu Fozów niepozornym dźwiękiem, echem bez znaczenia. Z niewypowiedzianych słów buduję Milczenie, bo ufam, że BezImienny odczyta nierówne cegły, niczym język Braille'a i pozwoli mi przeistoczyć się w wyimaginowanego, eterycznego motyla, którego nie dosięgną  podkute buciory Fozów.
Pozostaje mi nadzieja, że BezImienny pozwoli PorzePożegnań dokonać ostatecznego cięcia, wspierany przez całą jasność rozbłysłą w jego KryształowejDuszy, którą tyle razy rozświetlał rozmowy W DolinieMgieł. 
Powoli podnoszę się z rosnącą w krysztale perłą rozpaczy. Przede mnią bezpieczna ciemność PoryPożegnania, wyizolowany korytarz CI, którym ruszę dalej w milczeniu, by iść w nadziei, że pozostawiona za mną ściana spełni swoje zadanie i BezImienny przestanie mnie popychać we MgłyNieprzeniknione pełne Fozów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz