mgły

mgły

poniedziałek, 31 stycznia 2011

Fozy

Z każdym moim krokiem korytarz CI nabiera w siebie więcej przestrzeni, staje się mniej klaustrofobiczny i przerażający. Ściany nabierają w swoje mgliste, bezsilne płuca powietrza i rozsuwają się, jakby chciały dać mi złudzenie pełnej wolności. Są nawet zabawne, gdy z pełną powagą tworzą swoją grę pozorów, jakbym była pierwszym lepszym Fozem, który wierzy w każdą fatamorganę.
- Widzę was! Wiem, że nastała PoraPożegnań - chcę im wykrzyczeć, ale równie szybko rezygnuję, gdyż wiem, że i tak będą odbijać moje słowa od swojego nieskazitelnego stoicyzmu i udawać, że ich tam nie ma. No tak. Foz by uwierzył.
Echo BezImiennego jest tuż za mną. Odłączyło się od swojego właściciela i postanowiło podążać moim śladem, od czasu do czasu rzucając mi w plecy nasączoną żalem pecynę słów, która rozpryskując się na boki porusza w krysztale nici przeszłych dni. Ich drganie, jak świetlista struna dźwięczy we mnie, trąca słowa, które obudzone nagłym błyskiem, chcą polecieć w kierunku echa, aby dodać mu sił, odrodzić jego słabnący głos. Znów nabieram w usta gorzkiej Mgły, zaciskam zęby na jej twardych grudach i idę dalej. Zaciskam dłonie na krysztale, a myśli na nadziei, że echo ucichnie, że zmęczone poszukiwaniem wróci do BezImiennego.
***
Fozy nic sobie nie robią z PoryPożegnań. Nie widzą korytarzy Mgieł wokół Kryształowych, nie czują chłodu i wilgoci. Przewędrowały dziś przez korytarz CI, wlokąc ze sobą rozbabraną codzienność i tysiące jednoznacznych wyrazów swojej obecności. Poobklejały ściany mojego tunelu datami ze swoich realnych kalendarzy z nazwami 'luty' i 'zima', powypisywały na posadzce, w perfekcyjnie równych odległościach, siedem obcych nazw i przyjęły, za oczywistość ich używanie. Gdybym nie znała Fozów, pewnie by mnie to zdziwiło, ale zamieszkują DolinęMgieł tak licznie, że można się przyzwyczaić do ich dziwacznych ekscesów, które nazywają 'racjonalizmem' lub 'normalnością'. Ba, można nawet z nimi przebywać, o ile się przyjmie ich perspektywę oraz zwyczaje i nie próbuje z tym dyskutować. Fozy widzą DolinęMgieł inaczej, jakby miały na oczach jakiś przedziwny filtr wycinający doszczętnie część widma. Dawniej próbowałam im o tym powiedzieć, pokazać, jak jest naprawdę, ale wtedy Fozy patrzyły na mnie podejrzanie lub kiwały z politowaniem głowami mamrocząc coś o 'oderwaniu od rzeczywistości'. Postanowiłam więc przyjąć ich realia i zwyczaje, zostawiając dla Kryształowych pełen obraz DolinyMgieł.
Chociaż Fozy są dziwaczne i nieprzewidywalne, nawet lubię, gdy pojawiają się w pobliżu. Z jednej strony potrafią być potwornie irytujące z tym swoim uporczywym porządkowaniem wszystkiego oraz wszechobecną ignorancją, z drugiej ta ich prostota myślenia i odczuwania rzeczywistości jest fascynująca. Potrafią mnie nią tak zaabsorbować, tak wciągnąć w swój poziom postrzegania, że ulegam złudzeniu rozumienia tej mentalnie odmiennej populacji.
Ponadto Fozy robią mnóstwo zamieszania. Ich ciągła bieganina, pogoń za rozmaitymi iluzjami, wymiana informacji, której sensu nigdy do końca nie jestem w stanie pojąć, ekscentryczne rozrywki, mowa pozbawiona odcieni wieloznaczności powodują, że Fozy naprawdę potrafią odciągnąć uwagę i skoncentrować ją na swoich dziwacznych poczynaniach. Mało tego. Umieją wciągać w swoje przyziemne gierki, otoczyć kloszem 'zwyczajności' i 'realizmu' do tego stopnia, że Kryształowi bez trudu funkcjonują w ich rzeczywistości.
Fozy przetoczyły się przez mój korytarz CI, pozostawiając za sobą rwetes rozwrzeszczanych spraw, których nawet PoraPożegnań nie jest w stanie odsunąć na drugi plan. Pozbierałam poprzyklejane do gładkiej bezsilności usystematyzowane przez Fozy kawałki czasu i przywiązałam myśli do ich jednoznaczności. 
Są takie chwile, kiedy zazdroszczę Fozom, że nie noszą w sobie pulsujących światłem kryształów, że nie wiedzą nic o Mgłach, że ich życie nie zależy od nieuchwytnego blasku i wędrujących iskier, że nie widzą wszystkiego, co kryje w sobie DolinaMgieł. Istnienie Fozów jest dużo mniej skomplikowane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz