mgły

mgły

piątek, 27 września 2013

Dywizjonizm

Zawieszam wzrok na oparciu nabrzmiałego deszczem nieba, by wymazać z pamięci magnetyczną, fascynującą NieObecność, skroplić myśli w jeden, poukładany strumień rozsądku i z teatralną swobodą wrócić przed impresjonistyczny portret NieZaistniałego, pełen ulotnych niuansów. Źrenice bładzą po nieregularnej tafli chmur, spacerują wśród palet szarości szukając wytchnienia, oddalenia i bezpowrotu, ucieczki przed pragnieniem interpretacji wciąż na nowo odkrywanych pokładów koloru. Jednolity dotychczas obraz rozpada się na tysiące detali, ukazując całą piekielną cudowność dywizjonizmu. Nie ma już NieZaistniałego. Z ogółu pospolitych cech nagle wynurzają się poszczególne plamy barw, pojedyncze punkty, dotknięcia pędzla, dowodzące perfekcji dzieła. Nie dostrzegam już całości, lecz jakby zawieszone w próżni detale, pełne mistrzowskiej precyzji. Dłoń zastygła w zamyśleniu ujawnia szlachetną długość palców o męskim, silnym kroju i kolorze lekkiej kawy. Uśmiech przestaje być częścią twarzy i konsoliduje się w subtelnym zarysie ust, w prawie niedostrzegalnym, unikatowym tiku kącika ust. Oczy oddają całe swoje jestestwo ironicznemu spojrzeniu uczepionemu pod regularnymi liniami brwi. Nieświadomie poszukuję detali, jakbym przez ich studium chciała odnaleźć poprawna interpretację calości, jakby zrozumienie ich bytu było kluczem do poznania najskrytszych tajemnic obrazu.

NieZaistniały oddala się i powraca niczym przypływ. Raz za razem znajduję to tu to tam jakiś fragment jego osobowości, okruch bursztynu, który zupełnie nie pasuje do garści podobnych okruchów, które trzymam w dłoni. Jest jak pokruszona, antyczna  mozaika, której cudowności można się domyślać po żmudnie zrekonstruowanym fragmencie, bez szans na zobaczenie całkowitej świetności.

Wracam spojrzeniem z poszarzałej deszczem ściany chmur. Mój wzrok wpada w studnię spojrzenia NieZaistniałego, pełną jasnych, zawadiackich iskierek. Jakieś słowa rozrzucone po stole jak kostki do gry - prowokują. Zbieram  kości, zamykam w dłoniach i rozgrywam kolejną partię rozmowy, niczym hazardzista, który nie może powstrzymać pragnienia odzyskania straconych chwil. Podejmuję grę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz