mgły

mgły

niedziela, 5 czerwca 2016

Dziecko WielkiegoCynika

Przestrzeń otwiera się przede mną jak księga, pełną historii przedwiecznych, obecnych I nigdy nienadeszłych.  Czas zatrzymuje się, zapętla sam w sobie, przemiela moje istnienie zębatymi kołami galatyk nad głową, rozciera mój pył polodowcowym trwaniem krajobrazu.  Otoczona wiatrem, zapachem ziół, wypełniona po brzegi odgłosami ciszy, przesiąknięta majestatycznym spokojem lasów gubię swoją przemijalność. W relacji ze światem drzew, wiatrów o zapachu siana, lekkich głosów żurawi znajduję sens swojego tu i teraz. Sens chwilowy i odwieczny.  Przemijalny  i trwały. 

Jestem wszystkim, każdym z tych ziaren doskonałości Wielkiego Cynika, którego obecność jest niemal namacalna. Jestem w głosach skowronków, blaskach słońca na falach, w każdym z tych banałów,  pokręconego i nielogicznego świata Fozów, pełnego wielu niepotrzebnych słów, jazgotliwej potrzeby zaznaczania swojego istnienia.

Na ogromnej, skoszonej łące siedzimy razem, w niepoliczalnej liczbie obecności. Tworzymy jakąś niepojętą układankę  przenikających się historii,  opowiadanych  wieloma językami.

Tacy różni, tacy niepojęci. Dzieci WielkiegoCynika, rozrzucone po wszechświecie odłamki Kryształu. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz