mgły

mgły

wtorek, 14 lipca 2015

NienarodzoneŚwiaty

Nurt przepływa gdzieś w dole, pod moimi stopami, szaroniebieską strugą chmur odbitych w kroplach wody. Na twarzy mam maskę wiatru, lekki woal zapachu orzeźwienia, niesiony z odległych przestrzeni. Zamykam oczy i powoli, bardzo powoli zaczynam słyszeć...  Świat Fozów, pełen zgiełku, zostawiam gdzieś za sobą, na granicy zurbanizowanego krajobrazu. Jego pośpiech, natłok informacji i zdań bez znaczenia, potoki twarzy bez historii i oczu bez spojrzenia. Uciekam od głośnej obecności, wykrawania przestrzeni wrzaskliwym egoizmem i drażniącego prawa do bycia centrum mojej uważności, zdobywanego hałaśliwym istnieniem, którego nie da się pominąć, nie zauważyć, obejść. Z dala od foziego świata zaczynam oddychać Słowem. Jestem.

Słowa zaczynają snuć się za mną jak nici babiego lata. Pojawiają się, łączą, tworząc ulotne konstrukcje, a po chwili już szybują dalej, znikają z pola widzenia pamięci, ulatują w stronę kogoś, kto będzie potrafił je zatrzymać, spleść z nich misterną tkaninę historii, uprząść w narrację. Przerzucam stronice zapisane niezwykłymi partyturami Słów, chłonę ich treść i nieoczywistość zestawień, zanurzam się w światy istniejące i nieistniejące zarazem. Nie mogę się nadziwić ilości kombinacji, niezwykłej pojemności znaczeń, wielowymiarowej formie Słów, które wymykają się definicjom. Im mocniej zanurzam w nie spragniony Kryształ, tym większe jest jego pragnienie, by zatrzymać smugi Słów, zbudować z nich filigranową konstrukcję nieistniejącego świata, utkać znaczeniowe pancerze dla nienarodzonych istnień i sprawić, by narodziły się w przestrzeni darowanego im czasu - na krótką chwilę wędrówki między prologiem a epilogiem.

W krysztale rozbłyskują na ułamek sekundy flesze opowieści. Porwane i niepełne negatywy postaci, bez twarzy i szczegółów. Wiem, że można wypełnić je sensami, wyżłobić w znaczeniach Słów zmarszczki indywidualności i wcisnąć w żyły życiodajną treść, ale moje dłonie są zbyt słabe, by utrzymać dłuto. Materia kartki nie poddaje się pociągnięciom rylca, a wyobraźnia, wciśnięta PrzedCzasem w Schemat nie umie poskładać elementów w mozaikę i z dystansu odczytać obrazu.

Słowa wypełniają aorty Kryształu, pulsują. Uwięzione krążą w zamkniętym obiegu, od czasu do czasu zostawiają swój ślad to tu to tam. Skraplają się na szlifach i skapują ciężkimi kroplami na wyjałowiony piasek, wsiąkają w graficzne kształty samych siebie.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz