mgły

mgły

poniedziałek, 16 maja 2016

NieDopasowanie II

Niespokojnymi haustami spijam cierpki zapach świeżej zieleni. Uspokaja jak filiżanka gorzkiej herbaty sączona małymi łyczkami. Chłód wieczoru przywołuje zmysły do porządku, wciska je w dygoczące ciało i skupia na prostych i logicznych sprawach. Zimne krople nierównomiernie osiadają na skórze - jedna...druga...trzecia...Nie wiem, ile czasu pozwalam im błądzić po pociągniętych tuszem rzęsach, mieszać się z pudrem i wspomnieniami. Nie liczę. Trwam wciśnięta w zieleń mokrego lasu. Trwam. Mimo wszystko.
Deszcz pada coraz intensywniej, a ja czuję, jakbym rozpadała się pod dotykiem miękkich kropli. Wsiąkają we mnie, rozmaczają, rozpuszczają bezgłośnie. Jestem jednowymiarową, papierową wycinanką, sztucznym tworem rozpiętym w rzeczywistości, do której nie przystaję. Szukam swojego miejsca i wciąż czuję się obco - nie tu, nie tak, nie taka.
Każdego dnia bezgłośnie wchodzę w świat Fozów, z jedną, konkretna myślą - przetrwać do zmroku, zagonić się w codzienności i nie czuć tej odchłani, która cały czas otacza moje istnienie. Zacisnąć oczy, by nie uwolnić łez, zasznurować usta, by krzyk nie rozdarł normalności wokół, wbić paznokcie w dłonie, do fizycznego bólu, który na moment odwróci uwagę od nicości. Szukam ucieczek, by nie zauważać powtarzających się schematów, których nie umiem przezwyciężyć, które wciąż spychają mnie na krawędzie życia. A gdy przestaję uciekać, gdy pozwalam zmysłom na odczucie prawdy, Kryształ pęka od niewyobrażalnego bólu, który krwawo skrapla się na krawędziach. 

* * *
Nie wiem, gdzie jest moje miejsce. Nie wiem, czy mój czas w ogóle istnieje. Wciąż czuję, jakbym przynależała do innego świata. Może takiego, którego w ogóle nie ma. Mam wrażenie, jakbym prześlizgiwała się w czasie, który nigdy nie jest mój - jakbym rodziła się za wcześnie albo za późno, nigdy w porę.